O ile art brut pojawia się głównie w malarstwie, bo ma mieć między innymi funkcję terapeutyczną, o tyle w poezji czy tekstach literackich raczej dość rzadko. Art brut to głównie sztuka osób chorych z zaburzeniami psychologicznymi, ale trzeba wziąć pod uwagę słowo: brut. To przymiotnik o wielu znaczeniach: dziki, nieokrzesany, pierwotny, prymitywny, surowy, nie opracowany, który przywołuje na myśl przede wszystkim inne pojęcia takie jak prostota i naturalność, ale również brak wykształcenia i blichtru. Ponownie zaciera się granica między poetą a poetą. Kim jestem? Poetą prymitywnym, wrażliwym inaczej?
nawet nie czuję twojego odejścia...
dziwne
powinienem płakać, zwinąć się w kłębuszek swojej egzystencji
trochę rozpaczy pro forma
że mi ciebie brakuje, że znowu cię nie będzie, bla bla bla
kwiaty zbladły – bez ciebie
zapach wietrzeje – bez ciebie
brak okruchów na stole – bez ciebie
i jakoś nic nie może powstrzymać
samotności
rozkładającej swoje nogi do finałowego stosunku
zmuszając mnie do ostatniego wystrzału pół-życia – mendopauza!
ona nie chce się całować
pieprzona dziwka...!
pocałunki zostawia dla prawdziwego kochanka
dla prawdziwej miłości
śmieszne, prawda? – jeszcze w nią wierzy, naiwna suka...
nothing can’t stop this lonely...
PS…. I jeszcze jedno – kiedy to czytam gęba mi się śmieje
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz