Blog oddzielony i przyszyty do wiślanego, zawiera teksty poetyckie, manifesty, performance, klisze pamięci bez ładu i składu, grafomańsko i pokornie, wspomnienia lat minionych, projekty i projekcje, zapożyczenia, tłumaczenia, przysłowia, psalmy, myśli rozbiegane i ułożone.... wszystko to będą łączyć: stymulator serca, sztuczna zastawka mitralna i endoskopia duszy.

środa, 14 grudnia 2011

Dybuk na Nowogrodzkiej cz. 3

Iwona uważała, że to co dzieje się w jej domu, absolutnie ją przygniata i przekracza jakiekolwiek jej zdolności rozumienia zmian życiowych, nie ma siły na zmiany. Bała się coraz bardziej. Najgorzej było w nocy, kiedy Daniel zmienionym głosem prowadził ożywione dyskusje przez sen. Niewiele rozumiała, bo raczej bełkotał, zresztą bała się rozumieć, wolała nie wiedzieć co planuje jej oszalały niemąż. Najgorsze było to, że niemal każdy ranek zaczynał się podobnie, dla niej... przerażająco. Ten facet, który całe życie nie miał jakiejkolwiek inicjatywy, ni z tego ni z owego, zaczął ją przejawiać i to w formach nad wyraz aktywnych. Naprawił samochód, który od paru lat stał bezczynnie w garażu, zapuścił brodę, którą regularnie mył i pielęgnował. W ogóle się mył. Nocne Polaków rozmowy z synem stały się wręcz rytuałem, przez co młody obdarzył  ojca wręcz jakimś pokracznym uwielbieniem, nie zważając, że w domu jest jeszcze matka.
Iwona bała się nocy, zauważyła, że tym domu jest ignorowana, że Daniel pozwala nierobowi na wszystko, nawet na sprowadzanie swojego gacha. Czuła się kompletnie zdezorientowana, a Daniel traktował ją jak wariatkę, nie rozumiał, że coś się dzieje, bo nic się nie działo,  bo uważał, że wszystko przebiega normalnie.
- Dzisiaj wymaluję ściany w dużym pokoju, są już brudne, młody pomożesz mi zeskrobać stare warstwy, położymy gładź, żeby było ładnie. Iwona na samą myśl o remoncie chciała uciec z domu, jak najdalej, nawet do Afryki.
- Daj spokój, przecież dwa lata temu malowałam, ja malowałam, bo ty oczywiście miałeś chory kręgosłup, albo jakieś inne ważne powody. Przedtem ja również malowałam całe mieszkanie, Tobie się nie chciało palcem ruszyć, nic ci się nie chciało, a teraz po dwudziestu kurwa latach, nagle zaczynasz interesować się domem, malowaniem, gotowaniem, sprzątaniem... co tu się dzieję, moje nerwy są w strzępkach, zabij mnie, bo już mam dosyć! Kim ty jesteś do cholery?
- Czy ty młody to rozumiesz, nie dość, że człowiek ma chęci, chce cos zmienić na lepsze, poprawić, to dostanie za to w gębę i wysłuchiwać musi jakieś histeryczne fanaberie! Zerwał się od stołu, krzyknął jeszcze na odchodne: marsz po farby! I zabrał się za przeprowadzenie skrupulatnie obmyślonego remontu..

Dybuki są wśród nas
***

- Co to za napis? - osłupiały Daniel odkrył, że pod starą warstwą farb, wyraźnie przebija się napis w języku hebrajskim: עדיף לחיות עם אריה דרקון מאשר לחיות עם האישה הלא נכונה. Delikatnie dotykał liter słów, których nie rozumiał, jak gdyby odkrył skarb, pamiątkę rodzinną, spadek duchowy, a może wskazówkę do ukrytego skarbu rodzinnego. Przypomniał sobie, że jest Żydem, przeczytał nawet jedną książkę... Judaizm... co to jest? czy jakoś tak i zaczął kupować Wyborczą. Był w siódmym niebie, to był dowód, to jego matka zostawiła mu testament, tak to jest testament, takie przesłanie, żeby lepiej siebie zrozumieć, albo żeby zrozumieć wypadki ostatnich dni, dlaczego Szaweł...? Tak, odczytanie tego napisu to będzie spełnienie jego najważniejszego życiowego etapu, tylko jak to odczytać?
Sprawa okazała się łatwiejsza niż wszyscy przypuszczali, nawet Iwona wykazywała jakieś tam zainteresowanie tym przedziwnym znaleziskiem. Nie podejrzewała jednak, że rozszyfrowanie zagadki zupełnie odmieni jej losy. Po kilku dniach pojawił się człowiek, który zgodził się pomóc rodzinie.
- Och, taak, to współczesny hebrajski, cytat Biblii, z Księgi Przysłów: Lepiej mieszkać z lwem i ze smokiem, niż mieszkać ze złą niewiastą (Prz, 25, 23) - oznajmił mocnym głosem.
Iwonę zmroziły słowa tłumacza, trzy pary szowinistycznych oczu, momentalnie odwróciły wzrok w jej stronę. Kiedy się obudziła zobaczyła wokół siebie wszechobecną biel i majaczącą ciemną, ludzką plamę: na parapecie okna siedział Szaweł. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz